(zaczerpnięto z www.adonai.pl)
Podczas rachunku sumienia, zwłaszcza przed spowiedzią, wiele problemów sprawia odróżnienie grzechu lekkiego od ciężkiego. A różnica dotyczy nie tylko stopnia, lecz także istoty grzechu. Wiadomo, że obowiązkiem jest wyznać wszystkie popełnione grzechy ciężkie nazywane w katechizmie „śmiertelnymi”. A to z powodu ryzyka śmierci wiecznej, czyli potępienia.
Grzech śmiertelny jest poważnym wykroczeniem przeciw Bożemu Prawu. Odrywa człowieka od Boga. Taki grzech jest wtedy, gdy został popełniony z pełną świadomością i za całkowitą zgodą. Chodzi o osobisty wybór zła, który wymaga pełnego poznania, czyli posiadania wiedzy o grzesznym charakterze czynu. Sprawa musi dotyczyć poważnej materii. Tę materię ciężką określa Biblia w Dekalogu i innych katalogach grzechów, np. Ga 5,19-21; Rz 1,28-32; IKor 6,9-10; Ef 5,3-5; Koi 3, 5-9; lTm 1,9-10; 2Tm 3,2-5. Należy także uwzględniać kategorie skrzywdzonych osób, bo inny jest ciężar zobowiązań wobec rodziców, współmałżonka lub dzieci, a inny wobec osób obcych. W takich sytuacjach bezwzględnie konieczny jest sakrament pojednania, który potwierdzi nawrócenie człowieka.
Natomiast grzech powszedni dotyczy materii lekkiej. Albo ciężkiej, ale gdy brak było pełnego poznania lub całkowitej zgody. Nie zrywa przymierza z Bogiem ani wpływu łaski uświęcającej. Nadal otwarta jest perspektywa zbawienia. Katechizm jednak uczy, że taki grzech osłabia wiarę i wzrost dobra, a oswojony stopniowo prowadzi do grzechu śmiertelnego. Bo utrwala łatwość grzeszenia. Taka lekceważona skłonność do zła rodzi tendencję. Ta deformuje sumienie i rodzi wadę przez powtarzanie tych samych czynów. Jednakże przez proste sumowanie grzechów powszednich nie powstaje grzech ciężki. Ale w przypadku wątpliwości zawsze lepiej wyznać grzech w konfesjonale niż dręczyć się miesiącami.
Jak widać, grzech śmiertelny znajduje się, niestety, w granicach ludzkich możliwości. Człowiek jest zdolny do wyborów i decyzji nawet nieodwracalnych. Bo mamy realną wolność, a nie fikcyjną. Ta świadomość powinna prowadzić do moralnego przebudzenia.
Przy ocenie winy jest też różnica pomiędzy upadkiem ze słabości (np. presja namiętności) a grzechem ze złości (np. uparte czynienie zła bliźniemu).
Wzruszające słowa pozostawił ks. J. Tischner: „Wiele w tym życiu «musimy». Ale nie musimy czynić zła. A jeśli nawet jakaś siła, jakiś strach, zmusza nas do czynienia zła, to nie zmusi nas do tego, abyśmy tego zła «chcieli». Tym bardziej, abyśmy trwali w tym «chceniu». W każdej chwili możemy wznieść się ponad siebie i zacząć wszystko od nowa.” Naprawdę.